To była plaża inna niż wszystkie jakie widziałem do tej pory, srebrno szara, pokryta płatami soli i nakładająca się, małymi spokojnymi falami wody. Zasolenie w Morzu Martwym jest 6-krotnie większe niż w Morzu Bałtyckim, nazwa Martwe bierze się z tego, że żadne żywe organizmy nie są w stanie przeżyć w tak trudnych warunkach ale my nie o tym. Woda o temperaturze 25 stopni była dopełnieniem tego na co liczyliśmy w tym jakże już pełnym wrażeń dniu. Aura jaka unosiła się dookoła była niesamowita, pomyśleć, że jeszcze parę godzin wcześniej byliśmy w deszczowej i wietrznej Warszawie.
Robiliśmy sobie zdjęcia, pływaliśmy w wodzie która dzięki swojemu zasoleniu wybija Cię ponad powierzchnie, także bezproblemowo unosisz się na wodzie i czerpiesz z wszystkich promieni słońca ile tylko możesz z pełnym uśmiechem na twarzy, ach… coś wspaniałego. Tak słona woda oraz dziuka plaża bez prysznica ma również swoje minusy, skóra po wyjściu z wody piecze i swędzi niesamowicie. My byliśmy na to przygotowani. W przydrożnym sklepiku z owocami kupiliśmy również kilkulitrowy baniak wody aby się dokładnie opłukać po naszych wodnych wojażach. Pogoda była tak cudowna, że postanowiliśmy zmienić trochę odcień naszych skór i czerpać z promieni słońca ile tylko się da, tak dobra aura sprzyjała okazywaniu sobie czułości oczywiście nie mam tu na myśli ordynarnych scen rodem z niemieckich filmów wiadomego gatunku a bardziej skłaniałbym się ku partnerskim pocałunkom czy uściskom i to niestety nie przeszło bez echa. Za nami pojawił się pan koło czterdziestki, który szybko dał nam do zrozumienia, że jest Ramadan czyli 30 dniowy post w którym muzułmanie nie jedzą, nie piją oraz stronią od jakichkolwiek kontaktów damsko-męskich w ciągu dnia. Przez trzydziesci dni spożywają dwa posiłki dziennie zaraz po zmierzchu i przed wschodem słońca, to samo tyczy się zaspokajania pragnienia, wodę mogą pić tylko po zachodzie słońca, nie dotyczy to tylko osób chorych, kobiet w ciąży lub karmiących piersią oraz dzieci do lat sześciu. Co ciekawe wszystkie lokalne osoby które spotkaliśmy podczas naszej podróży restrykcyjnie przestrzegały Ramadanu, co dla Anety było totalnym szokiem. Ja podczas pracy w Londynie z muzułmanami nie byłem tym aż tak mocno zaskoczony.
Wracając do Pana, który zwrócił nam uwagę okazał się on być oficerem wojskowym, wywnioskowaliśmy to po tym jak wracając do naszego auta zobaczyliśmy czekających na niego innych żołnierzy w opancerzonym samochodzie z umocowanym karabinem na dachu.
Obyło się bez większych problemów, przeprosiliśmy i w delikatnym zakłopotaniu opuściliśmy plażę.